Pieniądze i powodzenie jakie ktoś posiada, rozbudzają w innych to, czego nie byłyby w stanie wzbudzić wszystkie jego cnoty i zalety, nawet po wielokroć pomnożone, a nie poparte pieniędzmi, szczęściem czy stanowiskiem.
Kiedyś myślałam, że jak będę miała wysprzątany dom, ugotowany trzydaniowy obiadek, będę piec co tydzień ciasto i będę wierna mojemu mężczyźnie, to wystarczy, żeby i on mnie kochał i był ze mną do końca życia.
Teraz wiem, że lepiej było w tym czasie pójść do kosmetyczki lub z koleżanką na kawę.
Bo najważniejsze jest to, aby on czekał na mnie z kwiatem, a nie ja na niego z szarlotką.
Mam w sobie kilka nie zamkniętych spraw, kilka nie wyjaśnionych sytuacji, jątrzących się ran, o których uparcie próbuję zapomnieć, zamiast dać się im wykrwawić i zagoić.
Siąść obok swojego mężczyzny i poczuć, że wielkie kłopoty, z którymi przyszłam, zamieniają się w małe, puchate króliczki, które oddalają się śmiesznie kicając.